środa, 23 stycznia 2013

Zima znowu zaskoczyła

...Zima.... Nareszcie. Po miesiącach pluchy i podłej pogody nadeszła i ona. Jak na zawołanie w pierwszym dniu ferii pokazała swoje mroźne oblicze. Pokolorowała nam świat fantazyjnymi motywami na biało i ... na biało :) . Taka niezwykła sztuka matki natury.
Trawy i krzewy pokryły się wyjątkowymi rzeźbami jakby anielskiego puchu, zupełnie jak zamrożone babie lato. I nawet taka zwyczajna brama nabrała bajkowego wyglądu.
Jeszcze przed Świętami tradycyjnie udekorowałam mój piękny domek, więc w tej zimowej scenerii prezentuje się naprawdę wyjątkowo.
Również choinka to wyłącznie moje dzieło od a do zet. Sama ją przywiozłam do domu, używając siekierki odpowiednio skróciłam, wsadziłam do stojaka i ustroiłam bombkami, lampkami i łańcuchami. Bardzo jestem z siebie dumna. Trochę boję się pomyśleć kto to będzie teraz rozbierał :)

śnieżny puch na trawie
zamarznięta brama

pięknie przystrojony domek
i wnętrze
























































































No i na koniec kilka słów o corocznej imprezie, która tym razem odbyła się na łące kłodawskiej zamiast w Łośnie. Bardzo nad tym ubolewam, bo to była już tradycja, ale wygląda na to, że po prostu czas na nową. Ognisko - bo o nim mowa, przyciągnęło okolicznych sąsiadów, również Kłodawian, którzy bawili się wyśmienicie. Do tego stopnia, że w połowie już mniej więcej imprezy, jednym odjęło mowę, innym zdolność chodzenia, a niektórym to nawet tak było gorąco (a może zimno ??), że chodzili na bosaka po rozżarzonym ognisku (imion i nazwisk przez grzeczność i kulturę osobistą nie wymienię :D).
Grzane wino grzało się zdecydowanie za długo, ale kiedy już  się zagrzało (haha) to jego smak rzucił na kolana nawet najbardziej wybrednych koneserów różnych trunków.
Podaję przepis: Grzaniec z Netto 13 % alk. (1 litr 9,90 zł - bardzo dobra cena), przyprawa Kamis do grzańca korzenna, cynamon i kawałki pomarańczy ze skórkami.
Pozdrawiam Adę, Czarka, Justynę i Łukasza, ich rozkoszne pociechy i całą wspaniałą rodzinę Drużyńskich. Za rok również zapraszamy do nas.
...

sobota, 12 stycznia 2013

Ależ ten czas leci


...Ani się obejrzysz a tu już trzy miesiące od ostatniego posta. Czytelnicy pewnie stracili już jakąkolwiek nadzieję na to, że przeczytają tu jeszcze coś ciekawego. A życie się toczy; raz lepiej, raz gorzej (ostatnio było gorzej), zwłaszcza listopad i grudzień dały mi się dotkliwie we znaki. Przede wszystkim z powodów bardzo osobistych, czyli rodzinnych ale i także ciągnące się sprawy zawodowe nie nastrajały mnie pozytywnie. 
...I mimo, że porażki staram się przyjmować ze spokojem, czasem trudno mi jest pogodzić się z krzywdami, których doświadczam, zupełnie nie wiadomo dlaczego. Mogę napisać jedno z całkiem czystym sumieniem: niczego nie żałuję, gdybym mogła jednak cofnąć czas - pewnie niektóre rzeczy zrobiłabym inaczej, po to by móc dziś odpłacić pięknym za nadobne, wszak zemsta rozkoszą bogów jest.
I tak właśnie pocieszam się, że co się odwlecze to nie uciecze, a po latach chudych zawsze nadchodzą tłuste.
Z innych tłustych rzeczy - rośnie jak na drożdżach pewien stwór przywieziony tu z Lubniewic. Jest bardzo grzeczny, bardzo leniwy i bardzo gruby. Dowód poniżej.

pierwsza i jak dotąd jedyna prawdziwa zdobycz leniucha
nie pamietam juz co to była za okazja ale spodobało mi się to coś na talerzu

byłam też na koncercie Wilków - polecam koncerty :)