sobota, 12 stycznia 2013

Ależ ten czas leci


...Ani się obejrzysz a tu już trzy miesiące od ostatniego posta. Czytelnicy pewnie stracili już jakąkolwiek nadzieję na to, że przeczytają tu jeszcze coś ciekawego. A życie się toczy; raz lepiej, raz gorzej (ostatnio było gorzej), zwłaszcza listopad i grudzień dały mi się dotkliwie we znaki. Przede wszystkim z powodów bardzo osobistych, czyli rodzinnych ale i także ciągnące się sprawy zawodowe nie nastrajały mnie pozytywnie. 
...I mimo, że porażki staram się przyjmować ze spokojem, czasem trudno mi jest pogodzić się z krzywdami, których doświadczam, zupełnie nie wiadomo dlaczego. Mogę napisać jedno z całkiem czystym sumieniem: niczego nie żałuję, gdybym mogła jednak cofnąć czas - pewnie niektóre rzeczy zrobiłabym inaczej, po to by móc dziś odpłacić pięknym za nadobne, wszak zemsta rozkoszą bogów jest.
I tak właśnie pocieszam się, że co się odwlecze to nie uciecze, a po latach chudych zawsze nadchodzą tłuste.
Z innych tłustych rzeczy - rośnie jak na drożdżach pewien stwór przywieziony tu z Lubniewic. Jest bardzo grzeczny, bardzo leniwy i bardzo gruby. Dowód poniżej.

pierwsza i jak dotąd jedyna prawdziwa zdobycz leniucha
nie pamietam juz co to była za okazja ale spodobało mi się to coś na talerzu

byłam też na koncercie Wilków - polecam koncerty :)

Brak komentarzy: