wtorek, 4 lutego 2014

co cię nie zabije to cię wzmocni yyy (naprawdę ?)

...Z innych nowych doświadczeń, spróbowałam rzeczy, która dotąd wydawała mi się zupełnie niemożliwa do zrealizowania w moim wykonaniu. Zrobiłam to pierwszy i możliwe że ostatni raz w życiu, ale zgodnie z zasadą "nigdy nie mów nigdy" nie zarzekam się, oczywiście.
No więc dałam się porwać radości ponad tysiąca pozytywnych dusz i pobiłam Rekord Guinessa w morsowaniu. Tak! weszłam do morza Bałtyckiego przy temperaturze powietrza 5C i wody 4C. Poza tym przy tej okazji przeżyłam chwile, które zawsze będę zaliczała do jednych z najpiękniejszych momentów w życiu - niekończąca się 3 dniowa impreza oooch!
Wracając jednak do samego bicia rekordu - warunkiem było zanurzenie się co najmniej do pasa i zostanie tam na jakiś czas (ja podskakiwałam rytmicznie, choć w sumie nie wiem sama dlaczego, bo i tak nic nie czułam przez zmarzniętą skórę).

tzw. domówka, w tym wypadku hotelówka :) - dzień 1
stan lekkiego znieczulenia w lokalnej dyskotece - dzień 2

bal przebierańców popaprańców - dzień 3

tuz przed biciem rekordu - wszyscy w pełnej gotowości

próba generalna - straszne to było :) ale przeżyłam



Brak komentarzy: