poniedziałek, 13 lipca 2009

przyjacielska wizyta, impreza, sielanka

...Tak oto najkrócej możnaby streścić dopiero co zakończony weekend, kiedy to miałam szczęście gościć moich ukochanych przyjaciół z dalekiego miasta Goeteborga. Przy okazji dziękuję im serdecznie za wizytę, bawiłam się świetnie (mam nadzieję, że oni też). Na dowód mojego nieskończonego szczęścia zamieszczam poniżej kilka zdjęć - wybrałam najmniej obciachowe ;)


niekończące się toasty za obecnych i nieobecnych, solenizantów i jubilatów oraz telekonferencje na głośnomówiąco


uzupełnianie poziomu wina we krwi - dobrze nam to szło :)


kwiaty we włosach potargał wiatr


ale mi dobrze :)


i nie tylko mi


pełnia szczęścia ?? już prawie prawie... brakuje niewiele!
...

4 komentarze:

adadi pisze...

Ależ Gosiu, to my dziękujemy bardzo za ten błogi i coolowy weekend!!!



normalnie, że też tyle może sie wydarzyć w jeden weekend... największy wyczyn dla nas to oczywiście zebranie skrzynki truskawek... ale udało sie też zorganizować i rozegrać mundial footbolowy (wygranym dzieki intensywnym treningom wymuszonym przez Kube – dzieki dla Kuby – Gosia daj mu prosze wędzone ucho w nagrode;), pośmigać na rolkach (znaczy niektórzy śmigali a niekrórzy łapali balans a niektórzy odpoczywali;), poplywać w morzu (niektórzy bez majtek – ale nie powiem kto), wypić pare butelek wina, porzucać kudłami na koncercie, powłóczyć po uroczym skalistym wybrzeżu a w miedzyczsie raczyć wspólnie zrobionymi mniami potrawami...
aha.. a jeszcze przed wyjazdem był przecież koncert unplugged na gitarze i saxie... dzięki któremu dowiedziaalm sie, że muzyka rodzi sie w bólach (słuchacza i muzyków;)

ech cóż to byl za czas...
co ważne, wina było fsamras
oczywiście truskawek po pas
wokół gdzieś tam jagodowy las
i tylko szkoda że nie ma tam już nas:)

Muchas gracias por todo!
A przy okazji - que se cumplen TODOS tus deseos!!! to z okazji imienin, o których udało mi sie pamietac;)

Besos,Ada

ZetKa pisze...

No, widac jakies ozywienie, bo juz sie balem, ze humor stracilas, i energie...

Edytal pisze...

I ja tam "prawie" bylam...dzieki telekonferencji slyszalam te obijanie kieliszka o telefon podczas toastow za zdrowie pieknych dam ;P

marga pisze...

Dziękuję bardzo za życzenia.
Kuba dostał ucho, był na prawdę wdzięczny :)
Odnośnie pływania bez majtek, to ja wiem kto to był, ha!
Jeszcze jakoś żyję ale energii istotnie już coraz mniej, ta praca i tęsknota wysysa ze mnie siły.
Kieliszek od wina tak się obijał że się w końcu pobił, ale na szczęscie mam jeszcze dwa, więc jakoś sobie radzę ;)