poniedziałek, 28 marca 2011

livigno 2011

...Pełna wrażeń z niedawno zakończonej podróży, korzystając z aparatu ukrytego w moim telefonie komórkowym, postaram się pokrótce zilustrować tę niezwykłą przygodę :)



na początek malutka dawka lokalnej atmosfery ;) ;) ;)

Po o wiele za długiej i bardzo niebezpiecznej podróży, w końcu meta: Livigno; i od razu fajne widoki, czyli... :  jak znaleźć świetne miejsce do zaparkowania :)
















Przygotowania dobiegają końca, narty naostrzone na "żyletkę", jeszcze tylko troszkę żółto-słodkiego dopalacza :) i można zaczynać

Urokliwe miejsca przykuwały uwagę spacerowiczów

Panorama Livigno wczesnym wieczorem

Jak zwykle w moich postach, nie obędzie się bez zagadki. A zatem: cóż to takiego ? Any ideas ??

Widok z okna mojej sypialni - pensjonat w Trepalle. Tutaj wracać do domu po pijaku to wielkie ryzyko, w razie fałszywego kroku, można zostać znalezionym dopiero na wiosnę :)

Przy ochronie twarzy skupiłam się na ustach bardziej niż na innych częściach. Efekt jest nieco śmieszny ale jakoś to wytrzymam ;) ;) ;)

Nie ma to jak truskawki, te zawsze zwracają moją uwagę

Uchwycone z okna samochodu podczas podróży powrotnej (panorama gór tuż po wyjeździe z Livigno)

A to już Szwajcaria i niezwykła linia kolejowa wykuta w skałach. Wrażenie w dzień robi wysokość, ale nocą, oświetlony pociąg mknący po stoku wprost zwala z nóg (zdjęcie to oczywiście - tak samo jak wszystkie pozostałe - powiększa się po kliknięciu na nie)

No i autostrada w pobliżu Monachium. Znak "130" postawiono chyba dla żartu, wyjaśnienie poniżej ...












Żółwie tempo, czyli tak zwany STAU

Brak komentarzy: