...No może niezupełnie bez trzymanki, ale i tak było świetnie ...
Za namową przyjaciółki, przy czym bardzo dziękuję jej za ten pomysł, udałam się (nie powiem, że lekkomyślnie, bo była to w pełni trzeźwa i świadoma decyzja ;) na most żelazny, by dać upust drobnym fantazjom.
Poddałam się bezwolnie czynności założenia uprzęży, jeszcze w świetnym humorze, ale przyznam, że po wejściu na punkt odlotu miałam miękkie nogi i dość szybko bijące serce. Stan ten jednak ustąpił natychmiast w chwili samego zjazdu, choć hełm zdejmowałam wciąż jeszcze drżącymi rękoma. Było cudownie super hiper i nie wiem co jeszcze :) !!! Przy najbliższej okazji na pewno to powtórzę.
Dla ochłodzenia emocji przepłynęłam motorówką całkiem spory kawałek. I gdyby nie deszcz gęsto siąpiący, byłoby z pewnością jeszcze lepiej.
Dzień zakończył się koncertem, tym razem w strugach lejącego już deszczu. Nie miało to żadnego znaczenia. Liczyłam się ja, muza i scena.
tak zwany skrzacik ;)
czyli w pełnym rynsztunku
siuuuu z górki na pazurki, ale była jazda :)
przejażdżka motorówką też robiła wrażenie
dzień dobry kocham Cię ...
...