W przewodniku dotarłam do słynnych chilijskich winnic i pewnego miłego napoju, którego butelka do obiadu wystarcza na 2 razy, a do dłuższego posiedzenia na 0,5 raza. Baaardzo przyjemny rozdział. Piszą że degustacja w trakcie zwiedzania winnic kosztuje 1,5 dolara za kieliszek. A to lekka przeginka :/ za taką kwotę mam zamiar mieć przynajmniej pół butelki, co najwyżej zakupię ją w supermarkecie, a co mi tam!
zasłużony odpoczynek
W temacie szeroko pojętych przygotowań, właśnie załatwiłam sobie kijki do nordic walking (serdeczne dzięki L.) oraz za radą i wydatną pomocą koleżanki E. tak zwane stuptuty, wierzę, że w ciężkich terenach glacierowych będą jak znalazł.
Ze spraw bardziej przyziemnych ale niemniej przyjemnych, rozglądam sie już intensywnie za miejscem na narciarskie szaleństwa na początku przyszłego roku, i o ile nic innego nie przyjdzie mi do głowy, pozostaną tradycyjnie niezawodne i zawsze obfitujące w śnieg Czechy.
W kalendarzu zostało już tylko 7 dni, trochę bałam się że zostaną tu sprawy ważne a nie załatwione, ale widzę, że wszystko zaczyna się układać po mojej myśli... wtajemniczeni wiedzą o co mi chodzi :) czyżby to oznaczało że siedem lat chudych już mam za sobą? !Ojala!
jakaś krzywa ta ławeczka