środa, 6 listopada 2013

Cały dzien w autobusie oraz Uzud na osłodę

...Po upojnej wizycie w mega kolorowym Fezie, ze świadomością zbliżającego się nieuchronnie końca tej niesamowitej przygody, smutno zasiadłam wczesnym rankiem na swoim - od tygodnia tym samym, miejscu w autokarze. 
Przygotowana na całodzienna jazdę, zaopatrzona w mp3, ciekawa widoków smętnie zerkałam przez szybę. Kierowca uprzejmie wiózł nas przed siebie, mijając Beni Mellal - małe miasteczko położone na skraju lasów oliwnych, które z uwagi na smutek i nostalgię mnie ogarniającą, nie wzbudził mego zainteresowania. Tak samo jak ogromne połacie drzewek agranowych i co rusz wytwórni olejków z nich pochodzących.
I kiedy już myślałam, że nic fajnego tego dnia się nie wydarzy - bingo - niespodzianka - a nawet cały zestaw niespodzianek, jakby na życzenie, na zawołanie! Oprócz wspaniałych krajobrazów Atlasu Średniego, oczywiście. 
Berberyjskie wioski były tego dnia dla nas nadzwyczaj uprzejme, w końcu witaliśmy nowy rok 1435-ty. Zamiast pisać wolę to pokazać, i to wszystko zupełnym psim swędem czyli przypadkiem się zdarzyło.

krajobraz Atlasu Średniego

berberyjskie święto, to było coś ekstra

cuda prawda?

bliskie spotkania z dziko żyjącymi małpkami w Uzud

wodospad Uzud już po zmroku

mój nabytek za cale 200 dirhamów - berberyjski  kaftan z wełny wielbłąda





2 komentarze:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.