piątek, 1 listopada 2013

podróż pociagiem, lot oraz w końcu Agadir

... Po całonocnej tułaczce w pociągu (chociaż w sumie nie było aż tak źle),  cała wymemłana dotarłam do Warszawy. Na lotnisko postanowiłam dotrzeć na gapę, jako że z wioski jestem, nie wiem jak się obsługuje biletomaty w stolicy. Ale udało się, żaden kanar w dniu Wszystkich Świętych o 6 rano nie kręcił się po autobusie.
...Lotnisko... znajomy lokal, już tu byłam więc luuuz. Lot upłynął dość szybko i nawet miło, niestety dopadła mnie straszna  migrena, która trzymała do samego wieczora i trochę popsuła mi pierwszy dzień pobytu.
... Gościnny Agadir powitał przyjemnym ciepełkiem + 34C. Po zakwaterowaniu w hotelu wybrałam się na przechadzkę nad ocean. I to było zaiste przyjemne ! I na dodatek, jak później się okazało - był to jedyny wolny wieczór w trakcie całej wycieczki !

Al-Massira z okna samolotu

moczenie nóg w Atlantyku - suuuper !






Brak komentarzy: