sobota, 15 listopada 2008

pozegnanie z Chile

Niedlugo zdobywanie szczytow tak wejdzie mi w krew, ze zmiast na narty, bede sie udawala na scianke wspinaczkowa :) To byl oczywiscie zart, ale kolejne wedrowki po gorach mam juz za soba, cale szczescie jeszcze wiele ich przede mna. Mowie cale szczescie bo powala mnie po prostu ogrom i piekno gor. Tutejszych zwlaszcza.



Dzis w ramach wytchnienia udalam sie w rejs wycieczkowym stateczkiem po fiordach okalajacych Puerto Natales. Kolejne dwa lodowce urzekly mnie swoja niezwykla uroda. Na pokladzie serwowano mi drinki z lodem z lodowca (kolega zbieral bryly lodu samodzielnie na moich oczach, ktore pozniej razem kruszylismy, wiec wiem na pewno ze to nie zadna sciema). Mam nadzieje, ze bede dzieki temu dlugo mloda i piekna :P
Tego zdania powyzej (to do Sylwii) nie nalezy mowic moim rodzicom, bo znow beda sie martwic, ze naduzywam napojow wyskokowych, ok ?
Jutro w planie przekroczenie granicy i zapewne odezwe sie nastepny raz juz z Argentyny, choc z bolem serca, bo zakochalam sie w Chile i na 100 procent bede plakac opuszczajac ten sliczny i przyjazny kraj. buuuu....


pod lodowcem Serrano


flaga chilijskiej Patagonii (dodaje ją dopiero dziś czyli 4 stycznia 2009 i aż łezka mi się w oku kręci z tęsknoty)

3 komentarze:

adadi pisze...

aaa tam, nie płacz Guapa! duza ta Am.Poludniowa wiec jeszcze wiele przed Tobą;) a dzieki temu, ze wyjechalas te lodowce tam nie wygina... zatopione w Twoich drinkach;))) ciao!

Edytal pisze...

Ha! widze stuptuty na nogach, przydaja sie? Wygladasz jak fachowa traperka :):)

Krzysztof pisze...

no chica, pomimo, ze nie jestes nad brzegiem cieplego oceanu, to i tak ci zazdroszcze, a drinkow z czyms takim nigdy W ZYCIU!!! nie pilam, hmmm mysle, ze nawet bym na to nie wpadla
kiedy beda ci kolesie, no wiesz, co ich poznalas przez internet??
nie przesjmuj sie znowu Krzysztof, hmmm nie wiem dlaczego??!!