piątek, 14 listopada 2008

szczyty zostaly zdobyte

Wczoraj pozegnalam przesliczne Punta Arenas i powitalam jeszcze przesliczniejsze Puerto Natales (jesli wolno mi tak troche nie po polsku sie wyrazic). Cudne niewielkie miasteczko nad szafirowa zatoka z dosc duza iloscia turystow. Tutaj czas plynie leniwie :) i baaardzo szczesliwie, przynajmniej takie jest moje pierwsze wrazenie.


gdzies na trasie

Niesamowicie ambitny dzisiejszy plan 20 kilometrowego trekkingu wraz ze zdobyciem podnoza trzech szczytow zostal wykonany z powodzeniem i przy wyjatkowo sprzyjajacej aurze, jesli wziac pod uwage ze przez ostatni miesiac kompletnie nic nie bylo widac z powodu lejacego codziennie deszczu i bardzo silnego wiatru. Jestem wiec szczesciara!


te trzy sliczne szczyty w tle, to wlasnie byl moj dzisiejszy cel

Jednak nic by sie nie udalo gdyby nie...


Cristobal

supersympatyczny superprzewodnik :))

Trzy wieze (Torres del Paine) zdobywa sie podchodzac pod szczyt, reszta nalezy juz tylko do wytrawnych alpinistow - pionowa gladka sciana, przez wiele wiele lat rowniez dla nich byla zupelnie nie do pokonania.
Moja wspinaczka jak i innych nielotòw polegala na kilkunastokilometrowym marszu dosc stromo pd gorke wszelkimi dostepnymi sposobami, rowniez na czworaka, ale to juz pod koniec. Inaczej nie sposob bylo pokonac przeogromnych skalnych glazow, bo nogi wpadaly pomiedzy i momentami tylko rece byly w stanie utrzymac cialo w jako takiej pozycji pozwalajacej zachowac rownowage no i coby nie mowic co najmniej zdrowie. Jestem z siebie dumna, choc taki szybki spacer stromo wzwyz powodowal u mnie nieznane dotychczas walenie serca i notoryczny brak oddechu, wiec momentami mialam po prostu dosc. Po wszystkim myslalam ze nastepnego dnia wcale nie uda mi sie podniesc z lozka, ale... wstalam i co wiecej bez zadnych konsekwencji. A to dziwne!
Laski moje kochane, przepraszam za usuniecie Waszych komentarzy, stalo sie to zupelnie niechcaco i nawet nie wiem w jaki sposob, bo chcialam tylko dopisac swoj a tu siup ... i nie ma! Uzywanie chilijskich komputerow jest rownie nieprzewidywalne jak tez czasem zupelnie niemozliwe (a to z powodu braku literek na klawiszach, badz z powodu zupelnego braku klawiszy...itp.) bardzo prosze Was o wrzucenie ich tam z powrotem. Zalezy mi na tym, w koncu to kawal mojej - z Wasza wydatna pomoca - historii.
...

4 komentarze:

adadi pisze...

Uhmmmm, faaaajny ten Cristobal no i te szczyty takie szczyciaste... nie-do-zdobycia jak domniemam dla nielotow?

adadi pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

slicznie tam niesamowicie;)
i przewodnik też fajny;P;)

Lubomi pisze...

W miejsce brakujacych komentarzy wspisze sie Lubeczek, gdyż jestem porazony pieknem z fot, a takze lekkim piorem mojej drogiej kolezanki Gosi ! Gosiu, Cejrowski to przy Tobie pikus. Co do przewodnika sie wypowiem tez, sympatyczny z wygladu...
Trzymam kciuki ! ! !